poniedziałek, 25 listopada 2013

Rozdział 2


Justin słysząc moje ostatnie dwa słowa w szybkiej chwili objął mnie w tali przyciągnął mnie do siebie. - Szczęścia! Wytrwałości!- wykrzykiwali znajomi. Szatyn był zachwycony moją decyzją i przez resztę wieczoru nie odpuścił mi kroku. -Justin?- spytałam nie pewnie- Tak skarbie?- Mogę u Ciebie zanocować? - Oczywiście, że tak- szatyn wyszczerzył uśmiech- Lecz do niczego nie dojdzie dzisiaj kochanie.- uśmiech z jego twarzy nagle lekko pochmurniał.- Dobrze, ważne że będę miał Ciebie blisko. Zbliżał się koniec imprezy, wszyscy zaczęliśmy sprzątać. Ashton cały wieczór patrzył na mnie spod byka, chyba był zazdrosny. Po sprzątaniu razem z Justinem pożegnaliśmy znajomych. Wyszliśmy przed dom i przypomniało mi się że muszę mamę poinformować o zostaniu u szatyna, wyciągnęłam telefon i wybrałam jej numer -Halo?- powiedziała zaspanym głosem- Mamuś ja zostaję u Justina- Dobrze tylko wróć przed południem bo jedziemy na zakupy- Dobrze. - byliśmy już pod autem Justina. Szatyn otworzył mi drzwi po czym sam już wszedł od swojej strony do auta. Podczas jazdy ułożyłam głowę na jego ramieniu i usnęłam. No tak zasnęłam byłam za bardzo zmęczona. Na miejscu chłopak mnie wybudził. A ja po prostu przybliżyłam twarz do jego głowy i postanowiłam go pocałować. Odwzajemnił to, po chwili nasze języki walczyły ze sobą jakby były w jakimś ringu. Usiadłam na chłopaku okrakiem, przy czym on złapał mnie za pośladki. Uścisnął je delikatnie. Odchyliłam głowę pozwalając mu całować moją szyję. -Kocham Cię- wyszeptał mi do ucha całując jego płatek. W brzuchu miałam 1500100900 motylków. Włożył dłoń pod moją koszulkę, przez chwilę nią błądził po moim brzuchu po chwili położył ją na moją prawą pierś i zaczął ją pieścić. Żeby wzbudzić moje podniecenie drugą dłonią wśliznął mi się do majtek. Jęknęłam z zachwytu gdy we mnie wszedł palcami. Przyśpieszał dłonią ruchy co doprowadzało mnie do szaleństwa. Gdy już doszłam wyją dłoń i zaczęliśmy się namiętnie całować.- Kochanie.- Tak?- Jestem zmęczona możemy się już położyć- Oczywiście- zeszłam z niego . Po czym wstał wyszedł i otworzył mi drzwi, kierowaliśmy się do jego dużego domu. Światła był pogaszone co oznaczało że wszyscy śpią. Weszliśmy jak najciszej się dało. Gdy byliśmy już na górze, w jego pokoju - Dasz mi ręcznik- poprosiłam, po czym dostałam to co chciałam. Wzięłam prysznic owinięta w ręczniku. Justina nie było. Z jego szafki wyciągnęłam spodnie dresowe i koszulkę. Zastanawiałam się gdzie mój chłopak. Gdy już chciałam złapać drzwi za klamkę gdy Justin mnie wyprzedził i dostałam z drzwi przy czym runęłam prosto na podłogę . Szatyn odłożył tacę z kanapkami i od razu się do mnie pochylił- Kochanie nic Ci się nie stało?-spytał wystraszony- Nic mi nie jest- złapałam się za głowę- Ale kochanie naucz się otwierać drzwi- uśmiechnęłam się- Dobrze skarbie-podniósł mnie- Przyniosłem Ci coś do jedzenia- Dziękuje- rzuciłam się na kanapki. Zjadłam je wspólnie z chłopakiem. Gdy opróżniliśmy tacę, złapałam chłopaka za dłoń i pociągnęłam go do łóżka. Leżałam wtulona do jego torsu i po paru minutach zasnęłam. Gdy wstała, przestraszyłam się troszkę ponieważ Justin mnie obserwował- Od kiedy mnie tak obserwujesz- Całą noc, chciałam się upewnić czy nie znikniesz.- Justin, ty wariacie- pocałowałam szatyna w usta na co on odwzajemnił go. Oderwałam się- Która godzina? - chłopak spojrzał w zegarek- 11:30- Co?! Muszę już iść- poderwałam się i poszłam do łazienki przebrać się w wczorajsze rzeczy- Kochanie co się stało? Zrobiłem coś nie tak? - wyszłam z łazienki- Nie kochanie, o 12:00 jadę na zakupy z mamą. Mógłbyś mnie odwieźć? - Jasne, że tak. Nikogo u niego w domu nie było mieszkał sam czy jak? . Gdy już wyjechaliśmy w stronę mojego domu Justin położył dłoń na moim udzie, co spowodowało rumieńce na mej twarzy. - Kocham Cię - Ja Ciebie też- zaparkowaliśmy pod moim domem pocałowałam szatyna na pożegnanie. Weszłam do domu punkt 12 -Mamo idę się przebrać i możemy ruszać!

sobota, 26 października 2013

Rozdział 1

Pierwszy dzień w nowej szkole.
   Przeprowadzka kosztowała mnie utraty moich znajomych, lecz wiedziałam że dla mamy awans jest wielkim ucieszeniem. Nie mogłam jej tego zepsuć po tym jak nie cały tydzień temu tata nas opuścił. Skoro zostawił nas dla innej, to oznaka że nie był ani dobrym ojcem ani mężem. Lot trwał ponad godzinę ponieważ z NY do Kanady nie jest aż tak daleko. Wiedziałam już jutro wstanę i będę musiała iść do nowej szkoły czego najbardziej się obawiam.Nareszcie stoję pod drzwiami naszego nowego domu. Okolica wydaję się spokojna a mama powiedziała, że moja szkoła znajduję się dwie przecznice dalej. Ucieszyłam się, że nie będę miała daleko do szkoły. Mój pokój jest nawet fajny, mama tydzień temu była tu go i przygotowała, mój młodszy brat Jerry ma pokój obok mnie. My mieszkamy na piętrze a mama na dole. Po rozpakowaniu swoich rzeczy spojrzałam na godzinę była 21:30 postanowiłam wziąć prysznic po czym położyłam się spać żeby nie spóźnić do szkoły.
     -6:30!-Wykrzyknęła moja mama za drzwi. No nie wierze muszę wstać;/ Zaspana wchodzę pod prysznic który momentalnie mnie wybudza. Wychodzą wysuszyłam włosy pomalowałam oczy i w bieliźnie podeszłam do szafy poszukując jakiegoś ubiory. Po chwili za pleców usłyszałam mamę która powiedziała:
- Rose czy mogłabyś wychodzić z łazienki owinięta ręcznikiem.- nie wiedząc o co jej chodzi obróciłam się. Moja mama stała z nieznajomym mi chłopakiem od razu schowałam się do toalety. Wyszłam w ręczniku spalona jak burak. 
-Skarbie to jest Justin, spotkałam go ostatnio a skoro że mieszka blisko i chodzi do tej samej szkoły co ty poprosiłam go żeby odprowadził Cię do niej. -chłopak był szatynem o piwnych oczach. Miał prześliczny uśmiech. Zirytowana poprosiłam a by poczekał na mnie na dole. Ubrałam czarne rurki, biały podkoszulek , jeansową kamizelkę i conversy, zabrałam książki i zeszłam na dół. Chłopak czekał pod drzwiami uśmiechnęłam się do niego i powiedziałam: 
- Czy mógłbyś na mnie zaczekać zajdę do kuchni wziąć coś do jedzenie i pożegnać się z mamą?- na co on.
-No skoro już troszkę na Ciebie czekam kolejna chwila mnie nie zbawi Rose- uśmiechnęłam się po czym weszłam do kuchni wzięłam jabłko dałam całusa mamie i wyszłam z szatynem z domu, wydawał się być naprawdę miły.
-A więc Rose jak już to poznaliśmy się w niezręcznej dla Ciebie sytuacji    - automatycznie byłam różowa od rumieńców co go rozbawiło
- Więc postanowię się jeszcze raz przedstawić Justin Bieber- podał mi dłoń.
-Rose Donson- odpowiedziałam uciskając jego dłoń- Przez resztę drogi milczeliśmy, nareszcie przed nami zobaczyłam wielki budynek a w okół niego dużo osób. Idąc korytarzem jakaś dziewczyna niechcący mnie popchnęła na szczęście obok był Justin i mnie szybko złapał. W tym momencie zobaczyłam blask w jego przepięknych oczach, próbował już mnie pocałować ale się ocknęłam. Tamta dziewczyna się odwróciła i szybko do mnie podbiegła:
 -Nic Ci nie jest?  Przepraszam ale się śpieszyłam, Ashley- dodała dziewczyna 
- Justin co to za ślicznotka?- spytała uśmiechając się do mnie
- To jest Rose nowa, wczoraj się wprowadziła
.- Ach to Ty- dziewczyna do mnie podeszła i mnie uściskała
 - Uważaj na niego- puściła mi oczko, gdy najprawdopodobniej jej chłopak objął w talii i pociągnął do siebie spytał
- Justin nowa laska?- wybuchłam śmiechem i tym razem ja się wysłowiłam
 - Nie on nie jest moim chłopakiem mam na imię Rose, jestem tu nowa
- Aha no to wybacz miło mi cię poznać ja jestem John a ty pewnie poznałaś już miłość mojego życia Ashley?   - blondynka się zarumieniła
- Tak sympatyczna z niej dziewczyna i aktualnie moja nowa przyjaciółka- uśmiechnęłam się do niej na co ona odwzajemniła uśmiech
- Chodź Rose, za chwilę lekcja- wyciągnął mnie Justin. 
- Ale mamy jeszcze 10 min do lekcji.
- Wiem ale chcę Cie oprowadzić
- Rose!- usłyszałam głos dobrze mi znany to był Ashton tylko co on tu robił? Czyżby przeprowadził się do tego samego miasta co ja to nie możliwe. Odwróciłam się i on tam stał. Przeprosiłam szatyna i rzuciłam się w ramiona czarnowłosego chłopaka
- Co ty tu robisz?- Nie mogłem żyć z świadomością że stracę najlepszą kumpele
- Będziesz się tu uczył?
- Tak - Znowu przytuliłam chłopaka
- Chodź muszę Ci kogoś przedstawić- idąc z nim pod ramię zauważyłam dziwne zachowanie Justina. Czyżby był zazdrosny? Muszę to wyjaśnić
- Justin to jest Ashton- szatyn poddenerwowany powiedział
- Hej- zauważając to dodałam
- To mój przyjaciel od zawsze- W oczach chłopaka dojrzałam mały uśmieszek. Justin mnie przyciągnął do siebie. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem
- Nie chcemy chyba żebyś znowu została popchnięta?- na mojej twarzy pojawiły się małe rumieńce- Ashton chodź z nami Justin zaczyna mnie oprowadzać dopiero. - Szatyn lekko się zdenerwował lecz tylko gdy jedną z moich dłoni przejechałam po jego torsie automatycznie złagodniał- Justin oprowadzał nas przez chwilę, odprowadziliśmy Ashtona pod jego klasę
- Poczekaj tu po dzwonku- uśmiechnęłam się do niego. "Oprowadzacz" miał lekcje ze mną. Usiadłam z nim w ławce przed nami siedziała Ashley i John. W tym samym momencie się do nas obrócili i się uśmiechnęli. W połowie lekcji dostałam liścik od Justina w którym było napisane: " John robi domówkę o 19 jak chcesz to mogę po Ciebie przyjechać wybierzemy się tam razem" odwróciłam się do niego i kiwnęłam głową na tak. Po dzwonku poszłam do Ashtona. Spytałam Johna, który wybrał się z Ashley i Justinem do niego.
- John to jest Ashton może przyjść na twoją domówkę?- chłopak bez wahania się zgodził tylko powiedział
- Ashley jest moja i TYLKO moja- dał zacisk na ostatnie dwa słowa. Podał adres chłopakowi i rozeszliśmy się do klas. Pod koniec lekcji pożegnałam się z chłopakami i Ashley, po chwili ktoś mnie objął w talii obracając się aby sprawdzić kto to nie chcący uderzyłam Justina w nos.      Zaczęła mu lecieć krew, usiedliśmy na najbliższej ławce z torebki wyciągnęłam chusteczkę i przyłożyłam do zakrwawionego nosa
- Przepraszam ale mnie się nie straszy- powiedziałam oburzona na chłopaka na co Justin się uśmiechną
- Następnym razem będę bardziej uważał- gdy zatamowaliśmy krew chłopak się do mnie zbliżył upewniając czy nic mu nie zrobię. Nachylił się nade mną i mnie pocałował, co od razu odwzajemniłam. W brzuchu miałam tone motylków. Nie mogliśmy przestać, lecz po chwili się obudziłam co ja robię?!
- Justin przepraszam- odepchnęłam chłopaka i odeszłam. Szatyn mnie dogonił.
 - Ej to ja przepraszam to za szybko wiem- odwróciłam się i powiedziałam mu to w twarz
- Nie chcę żeby mnie ktoś zranił. Spotkamy się później.- Do domu weszłam zasypana myślami o Justinie. Co ja robię. 
- Rose to ty?- Tak mamuś już wróciłam- uśmiechnęłam się po czym zapytałam
- Co na obiad?
- Spaghetti.
- Już się biorę za jedzenie- odrzekałam po chwili na moim talerzu nic nie było. 
- Mamuś mogę dziś wyjść z Justniem dzisiaj?
- Ktoś tu się zakochał- wtrącił się Jerry
- Zamknij się!
- Jerremy do pokoju! Kochanie idź ale wróć przed 3 a jak będziesz miała zamiar zostać u Justina po prostu zadzwoń.- uśmiechnięta do niej podbiegłam do niej
- Dziękuje mamuś!- Poszłam do pokoju odrobiłam lekcje a że był piątek nie chciałam się uczyć w resztę weekendu. Spojrzałam na zegarek. Cholera! 18:30. Zaczęłam się szykować. Ubrałam czarną sukienkę i wysokie szpilki. Wychodząc powiadomiłam mamę. Justin już czekał, przygryzł wargę na mój widok. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w stronę domu Johna. Szaty nie pewnie spytał
 -Zostaniesz moją dziewczyną?Nie skrzywdzę Cię daj mi szansę proszę- zrobił maślane oczka
- Muszę się zastanowić- podjechaliśmy pod dom Johna. W środku podeszli do nas Ashley, John, Ashton i nie znani mi Jenna i Stan jej chłopak
- Bieber co to za laska?- spytał Stan na co jemu odpowiedziałam 
 -Mam na imię Rose i jestem dziewczyną Justina.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przeniosłam się z innego bloga dodaje rozdziały co tydzień mam  na imie Gosia i mam 15 lat. Jka przeczytacie zostwacie tu jakiś ślad hmm to dla mnie ważne:)